niedziela, 21 września 2014

Samookaleczanie? Autoagresja? Cięcie się? Jak zwał tak zwał - wszystko to oznacza ból.

Zauważyłam, że wiele osób nadal ma problemy ze stanem psychicznym i przekłada to na swoje ciało chcąc odreagować dlatego postanowiłam dodać post w tematyce autoagresji.


Nie mam zamiaru nikogo umoralniać, nawracać, czy karać. Nie taka jest moja rola i też w to bawić się nie będę. Chcę tylko, abyście zrozumieli, że sięganie po żyletkę, scyzoryk, czy cyrkiel nie jest dobrym rozwiązaniem... To tylko droga do większych problemów.


Mówisz, że w życiu Ci się nie układa - rodzina się sypie, relacje ze znajomymi się nie układają, a Ciebie przytłacza samotność. Co wtedy? Boli Cię każdy ruch otoczenia, gubisz się we własnych myślach, szukasz drogi ucieczki.
Zazwyczaj tą drogą - najkrótszą z możliwych - staje się unikanie wewnętrznych cierpień i zastąpienie ich tym fizycznym - tym, który nie pozwoli Ci myśleć o niczym innym jak o lecącej krwi i piekącym bólu.
Zresztą po co ja to mówię... Skoro to czytasz to pewnie już znasz smak gorzkiej krwi.
Uważasz, że to jest wyjście z sytuacji, tak? I ile tak pociągniesz? Rok? Dwa? Pięć? I co dalej? Nie szkoda Ci życia na marną wegetację z zakrwawioną żyletą w ręku i długimi rękawami przy czterdziestostopniowym upale?
Szukajmy rozwiązań zamiast tkwienia w martwym punkcie i tworzenia sobie nowych problemów.
Mówisz, że nie masz z kim porozmawiać? Uważasz, że najbliższe otoczenie Cię odrzuca? A wiesz ile jest dobrych duszyczek w Internecie? Jeżeli dobrze poszukasz, znajdziesz wiele osób, które z czystym sercem podadzą Ci pomocną dłoń i wyciągną z bagna.
I wiesz kto Ci to mówi? Osoba, która ma garstkę przyjaciół "po kabelku", bo to oni najbardziej przejmowali się jej sytuacją, to przed nimi potrafi się otworzyć. Tak, to ja. Mi też życie się nie układa, wielokrotnie miałam ochotę je skończyć, ale wiesz co? Warto żyć. Warto spełniać swoje marzenia - to one są najlepszym załagodzeniem bólu.
Mówisz, że zrobisz to tylko raz? "Tylko jedna kreska, jedna. Może będzie mi lepiej?". Ale wiesz co? Od jednej kreski się zaczyna. Później pojawiają się kolejne i kolejne... Niektórzy mają to szczęście, że potrafią powiedzieć "dość" w odpowiednim momencie, a inni mkną z żyletką za daleko i przysparzają sobie nowego wroga - uzależnienie.
To nie jest fajne uczucie, gdy wiesz, że nie możesz sobie nic zrobić, a ręka sama sięga w kierunku "fałszywej przyjaciółki". 
Jesteś zbyt słaby, aby jej odmówić.
Depresja... Niestety ona często towarzyszy tym wszystkim emocjonalnym zachwianiom. Choroba trudna do opanowania, wyniszczająca, kładąca Cię na wznak.

Tylko wiesz co?
Z każdego syfu da się uciec.
Wierzę, że TY też dasz radę.
Wierzę, że TY też masz wystarczająco dużo siły, aby wstać i powiedzieć "dość".
Wiem, że możesz na mnie liczyć. Mogę podać Ci dłoń jeśli tego chcesz. Nie bój się, nie gryzę - pomagam.

Namiary na mnie:

Trzymaj się.
"Potrafimy marzyć, więc wszyscy jesteśmy zwycięzcami."


4 komentarze:

  1. wiesz o czym piszesz :) rozwijaj się!

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda mądrze napisane!!
    http://wiecznieszczesliwa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo mądrze napisany post, jestem pod wrażeniem
    http://creamshine.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń