niedziela, 2 listopada 2014

Egzystencja.

W ostatnim czasie miałam zamiar napisania o halloween i dniu Wszystkich Świętych, ale postanowiłam tego nie robić widząc całą plagę postów w tych tematach.
Dzisiaj mam zamiar trochę porozmyślać, napisać mój wewnętrzny monolog.

Wczorajszy dzień nie miał wnieść do mojego życia nic szczególnego. Jak co roku, byłam na cmentarnej mszy przy grobie moich dziadków, a resztę dnia spędziłam przy przeglądaniu stron internetowych. Wieczorem usiadłam na kanapie przed telewizorem i włączyłam TVN, na którym puszczono film "Nad życie". Jest to historia oparta na faktach z życia słynnej siatkarki - Agaty Mróz  - Olszewskiej - zmarłej w 2008 roku po długiej walce z białaczką. Można by powiedzieć - typowy wyciskacz łez. Najpierw kariera, wspaniałe życie, później spotkanie miłości swojego życia - Jacka Olszewskiego, walka z chorobą, później trudny wybór - aborcja, czy przeszczep? - kilkumiesięczny pobyt w szpitalu, przedwczesny poród, a na samym końcu chemioterapia, sepsa i śmierć.

"Ja nie pytam Boga, dlaczego zabrał mi Agatę. Ja mu dziękuję dzisiaj za to, że postawił ją na mojej drodze, że mogłem z nią być, dzielić z nią najwspanialsze chwile mojego życia, że obdarzył nas córką. Muszę Agato Ci powiedzieć, że na pewno wychowam ją na wspaniałą dziewczynę i na pewno nigdy o Tobie nie zapomni."

"Dla nas wszystkich, mimo że umarła, ona wygrała tę walkę. Dla męża, dla dziecka, wygrała"

 Po obejrzeniu tego filmu zauważyłam jak bardzo nie doceniam życia. Martwię się małymi porażkami, żyję wbrew zasadzie carpe diem, boję się iść do dentysty (a przecież ludzie przeżywają gorszy ból niż wiercenie w zębie). Czy takie ma być życie? Czy jedni muszą cierpieć bardziej, a inni mniej? A może to wszystko ma swój sens? A może w każdym cierpieniu jest ukryta radość i szczęście? Wiem, brzmi paradoksalnie, ale człowiek, który nie cierpiał katuszy nie może wiedzieć jak to jest. 

"Bądź szczęśliwy, nie żałuję swojej decyzji. Gdybym miała jeszcze raz wybierać, wybrałabym tak samo. Jestem szczęśliwa, odchodzę spełniona"

Tak brzmiały słowa Agaty Mróz zawarte w jej liście pożegnalnym. Zastanawiam się jak można umierać mają 26 lat i być osobą spełnioną. Często planujemy swoje życie od A do Z żyjąc przyszłością zamiast spełniać swoje plany "tu i teraz". Może warto brać przykład z takich osób zamiast tworzyć sobie za ideały osoby, które osiągnęły tylko to. co zdobyło wiele innych osób? Cholera, fajnie byłoby być dobrym człowiekiem, spełnionym, pragnącym żyć, żyć dla kogoś, czuć, że nasze życie ma sens, ma sens, ma sens

Czy my - zwykli ludzie - nie mamy tendencji do odkładania szczęścia na później i narzekania, że wciąż musimy na nie czekać?

Dość. 
Już nie wiem co mam napisać.
Moja głowa znów przepełniona jest melancholią.

A nasze życie przemija, przemija jak światło księżyca w pochmurną noc.
Pojawia się i znika, aby za chwilę mogły pojawić się nowe promienie.
I po co zadawać wciąż to samo pytanie, które powtarzał na cmentarzu pewien dwuletni chłopiec - "dlaczego ludzie umierają?"
Przecież tak ma być. Robimy swoje, wnosimy nowe wartości i dajemy szansę młodszym, silniejszym.

"Jej obecność była dla nas darem tak wielkim i pięknym jak Boża miłość, która ją powołała do istnienia."

W obsadzie filmu w rolach głównych pojawili się Olga Bołądź oraz Michał Żebrowski.


Cytaty zaczerpnięte ze strony  <klik> .

7 komentarzy:

  1. świetny post też oglądałam ten film i wzbudził u mnie podobne emocje zaprasza do mnie http://skijumpingismypassionmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam ten film już parę razy, zachwyca za każdym razem. Zasłużyła na pamięć i hołd. http://polinska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie było okazji, żebym coś tutaj napisała, jednak chyba dziś to zrobię. Myślę, że Agata już spełniła się na tle zawodowym, a teraz chciała poczuć spełnienie również w życiu prywatnym, a urodzenie dziecka - nawet kosztem własnego zdrowia - stało się właśnie takim celem do pełni szczęścia, które ona czuła, lecz go niestety już nie dożyła. Jednak to było niesamowite, że jeszcze Bóg dał jej możliwość - o ile dobrze pamiętam oglądając ten film z trzy lata temu - ostatni raz spojrzeć na dziecko przed śmiercią. Niestety z mężem już się pożegnać nie zdążyła. I to jest właśnie poświęcenie matki do dziecka - tak bardzo je kochała, że nawet ryzykując zdrowie postanowiła je urodzić.

    No niestety mamy tendencję do odkładania rzeczy na później, ale czasem trzeba czekać na to aż szczęście do nas przyjdzie, oczywiście przedtem robiąc wszystko co w naszej mocy by było ono jak najbliżej nas, jednak nie zawsze jest to niestety możliwe. Wychodzę z takiego założenia, że jeśli człowiek czuję wewnętrznie, że zrobił wszystko, żeby dany cel osiągnąć, choć efekty tego mogą być różne - to już samym próbowaniem powinien czuć się wygranym.

    Rozpisałabym się dłużej, ale czas mnie goni i muszę już kończyć, buziaki!!!
    Ola.

    OdpowiedzUsuń
  4. Również oglądałam ten film- bardzo na nim płakałam.
    Skłonił mnie do dużych przemyśleń.
    Ludzie tacy jak my, rzadko coś doceniają- przyznam szczerze że niektórzy potrafią się cieszyć z byle gówna, ale ja nawet jak spełni się moje marzenie materialne to powiem coś w stylu 'supi" i rzucę to w kąt.

    http://dwojgiem-oczu.blogspot.com/
    http://malinowym-okiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. To był ciężki, piękny film. I życie Agaty było piękne. Ostatnio chyba wiele osób o niej pomyślało :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham ten film, ogladałam już dawno.. popłakałam się przy końcówce ;(

    www.DULCESCRUJIENTES.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. śliczny film, pouczający, wzruszajacy warto obejrzeć

    OdpowiedzUsuń