piątek, 28 listopada 2014

Panta rhei.

Każdego dnia mijamy na ulicy dziesiątki ludzi. Często nie zastanawiamy się o czym oni myślą, jakie maja problemy, co ich spotkało, czy są szczęśliwi, a sami chcielibyśmy, aby nas zauważano. Jak? Jak mają nas zauważyć skoro w oczach tych dziesiątków ludzi jesteśmy taką samą istotą bez wyrazu jak oni w zasięgu naszego wzroku? Jest na to jakaś nazwa?
Egoizm? Wydaje mi się, że to zbyt mocne słowo. Przecież w życiu codziennym wielu z nas działa w akcjach charytatywnych, pomaga ludziom pomimo tego, że nie zwraca uwagi na swoje makro-otoczenie. 
Znieczulica? Ehm, też nie. Zresztą, nijak się to ma także do naszego pragnienia, aby ktoś nas zauważył.
Może nadwrażliwość? Może boimy się tego, że zauważymy w ludziach tyle cierpienia, którego sami nie potrafimy ogarnąć, zrozumieć? Może boimy się, że to cierpienie samoczynnie w pewnej części przejdzie na nas poprzez samo myślenie o zaistniałym problemie? Jeszcze inaczej patrząc - tak jakby z drugiej strony - może boimy się zobaczyć w ludziach nadludzką radość, której sami nie posiadamy? Zazdrość. O tak. Pomimo tego, że mówimy "wolę sam/a dążyć do spełnienia moich marzeń" chcielibyśmy, aby ktoś nam to ułatwił, podarował prostą drogę, poprowadził za rękę.
Zastanawiam się jak można z tym walczyć. Może tak po prostu idąc chodnikiem obserwować ludzi i myśleć o nich jak o takich samych jednostkach jak my sami? Uśmiechnijmy się, powiedzmy "dzień dobry", spójrzmy w oczy. Nie myślmy kategoriami typu "urzędas", "biedak", "wieśniara". Nie tędy droga. 
Tak, łatwo się mówi. Ludzką rzeczą jest oceniać ludzi po pozorach, zaś sztuką jest oceniać po rozmowie, zachowaniu. 
Nie raz myślimy sobie o kimś, że jest dziwny, odstaje od reszty. Niestety nie każdy zastanawia się nad tym jaki jest tego powód. Oczywiście - niektórzy tacy są z wyboru i niekiedy dobrze im z tym "zdziwaczeniem", zaś inni mają swoje powody. Może taką wizję własnej osobowości stworzyły w nich ich własne przeżycia i cała skomplikowana historia?
Chciałabym potrafić rozszyfrowywać ludzkie historie. Przecież są one interesujące, warte uwagi. W pewnym artykule przeczytałam, że człowiek jest istotą mówiącą, a nie słuchającą. Podobno słuchamy czyjejś historii tylko po to, aby mieć okazję opowiedzieć również swoją. Czy to prawda? Możliwe, aczkolwiek istnieją ludzie potrafiący słuchać z wielkim skupieniem bez oczekiwania na 'swój czas'.

"Najprzytulniej tam, gdzie już nie ma nas,
w miejscach które skrył pod skrzydłami czas.
To co było trwa, nikt nam nie zabierze wspomnień."

1 komentarz:

  1. Racja, ludzkie historie sa czasami bardzo zdumiewające, chciałoby się je poznać, ale nie podejdziemy do kazdego kogo mijamy na ulicy :)
    Czasami ciężko podejś.ć do kogoś w szkole, pracy czy na uczelni- mimo że znamy sie z widzenia

    OdpowiedzUsuń